niedziela, 28 września 2014

Rozdzial 7

Sky's POV


- Spotkanie? Z kim? - Od razu gdy usiadłam obok niego na kanapie zaczęło się codzienne przesłuchanie. Był strasznie nadopiekuńczy. Jak ojciec. Czasem  za bardzo.

- Z koleżankami, nie znasz - wlepiałam wzrok w telewizor starając się z całych sił żeby nic po mnie nie poznał. Lecz jak zwykle się nie udało.

- Spójrz mi w oczy - Nastała cisza. Na jego prośbę czy może raczej polecenie pokręciłam tylko przecząco głowa. Niemal od razu po tym geście chwycił delikatnie mój podbródek mimo mojej woli sprawiając że spojrzałam prosto w jego błękitne oczy.

- Powiedz mi prawdę.

- Ale..

- Nie Sky. Ja wiem kiedy kłamiesz lub nie do końca mówisz cala prawdę. - Uśmiechnął się lekko. Ja natomiast byłam spięta. Nie wiedziałam czy  powinnam się przyznać.

- Wiec? - Zachęcał mnie gdy zauważył ze nie mam nic do powiedzenia. Wywróciłam oczami nieco się od niego oddalając.

- Wiesz.. to nic wielkiego - nerwowo zachichotałam kładąc dłonie na swoich udach. - w mojej pracy pojawił się nowy pracownik. - spojrzałam przez chwile na jego twarz by wyczytać jakiekolwiek emocje.

- Poprosił mnie - Przełknęłam ślinę. Ian chwycił mnie za dłoń zachęcając mnie bym kontynuowała. - Żebym oprowadziła go po mieście - Dokończyłam.

- Przecież Ty go w ogóle nie znasz - Niemal od razu  odezwał się mocniej ściskając moja dłoń. Druga wolna ręką przeczesałam swoje włosy.

- Tak wiem, ale on wydawał się na prawdę miły..

- Sky..

- Nie Ian, przestań myśleć że wszyscy w tym mieście są źli i chcą mi coś zrobić. To na prawdę staje się już męczące - Westchnęłam wstając z miejsca.

- Ja się po prostu martwię - ponownie pociągnął mnie w dól dalej trzymając moja rękę.

- Jestem dorosła, umiem zadbać o siebie. - Uniosłam się a ton mojego głosu był o wiele bardziej oschły niż zamierzałam.

- Nie chce żebyś szła - Szepnął, a na moim ciele zagościły dreszcze.

- Pójdę tylko na chwilę, pogadam z nim i wrócę do domu. - Spuściłam wzrok. Zamilkł na chwile. Słyszałam jego ciężki oddech.

- Nie pójdziesz. Nie wiem do czego może być zdolny ten facet.

- Wiesz co, nie chce mi się tego słuchać., wychodzę. - wyrwałam swoja dłoń i ponownie wstałam z miejsca. Przeszłam przez salon kierując się do hallu.

- Nie - poczułam dłoń na moim ramieniu. Zrzuciłam ja ubierając buty i zakładając kurtkę. Nie patrzyłam mu w oczy, bałam się że jeżeli to zrobię to jak zwykle mu ulegnie. Nie mogłam znowu pozwolić na to by ktoś mną zawładnął.

- Słyszysz co do Ciebie mowie? - Znowu chwycił moja dłoń próbując mnie zatrzymać. Wtedy po prostu musiałam, musiałam spojrzeć mu w oczy.

- Tak, słyszę - Przygryzłam wargę. - I nie mogę uwierzyć że zachowujesz się jak Justin - To było ostatnie co tego wieczoru do niego powiedziałam. Trzaskając drzwiami wyszłam z domu. Włożyłam jedną dłoń do kieszeni próbując się doszukać kluczyków do samochodu które tam zostawiłam. Gdy poczułam zimny metal wyciągnęłam je i szybko wsiadłam do auta w obawie że Ian będzie chciał iść za mną. A jednak tego nie zrobił. Nie wiedzieć czemu byłam wściekła, a łzy które pojawiły się na moich policzkach nie były wywołane smutkiem. One symbolizowały totalna bezradność. 

To pierwszy i ostatni raz, zobaczysz

Nawet nie wiem jakim cudem udawało mi się prowadzić auto. Moje myśli zupełnie nie zajmowały się tym. One krążyły wokół doskonałości Iana która roztrzaskała się na milion kawałków przed chwila w naszym domu. Nie miałam celu podróży, na spotkanie z Jasonem było o wiele za wcześnie. Zatrzymałam się jednak przed miejscem mojej pracy. Zgasiłam silnik, wyjęłam kluczyki i oparłam głowę o zagłówek. Przymknęłam oczy.  Zima powoli zaczynała dawać się we znaki. Wzdrygnęłam się zimnem i ponownie włożyłam kluczyki do stacyjki by włączyć ogrzewanie. Odruchowo sprawdziłam w telefonie godzinę. Zauważyłam że Ian nawet nie próbował do mnie dzwonić. Prychnęłam rzucając komórkę na siedzenie obok. Pogrążyłam się w swoich myślach i nim się obejrzałam było już po wyznaczonej godzinie naszego spotkania. Wyglądałam przez szybę ale nigdzie go nie widziałam. 

Niech jeszcze ten mnie oleje to będę naprawdę szczęśliwa. 

Słowa w mojej głowie ociekały sarkazmem. Wzięłam kluczyki, torebkę i powoli wyszłam z auta. Zamknęłam go. Ludzi było znacznie mniej niż zwykle o tej porze. Pewnie przez temperaturę.

  Inni sobie siedzą w ciepłych domach a ja się szlajam za jakimś chłopakiem. 

Gdy palce u moich stóp zaczęły odmarzać zaczęłam wymyślać na Jasona wszystkie wyzwiska jakie znałam. Dlatego tak strasznie zrobiło mi się głupio gdy stanął przede mną z dwoma kupkami gorącej kawy.Mimo wszystko uśmiechnęłam się.

- Hej - Podszedł do mnie bliżej i nie przejmujac sie ze miał w rekach kubki nieudolnie próbował mnie przytulic. Śmiech wydobył się z jego ust. A ja zesztywniałam.

- Co się stało? - Zapytał zauważając mój dyskomfort. Spojrzałam na niego. Przypatrzyłam się chwile na niego na prawdę poważnym wzrokiem.

Ten śmiech, ja go już znam. 

Zaśmiałam się jednak. To niedorzeczne. Uzna mnie w końcu za wariatkę. 

- Zamyśliłam się - wytłumaczyłam odbierając od niego jedną kawę. Od razu upiłam jeden łyk, a gorąca ciecz przyjemnie rozlała się po moim brzuchu. 

- Dziękuje - Kiwnęłam w kierunku swojego białego kubeczka. 

- Nie ma za co, powinienem Cie w sumie przeprosić bo to właśnie przez te kawy spóźniłem się. - Zarumieniłam się. 

- W porządku - Przez chwile nastała niezręczna cisza, a my staliśmy, blisko siebie, po środku małego tłumu ludzi. 

- Idziemy? - Odezwał się w końcu stawiając pierwszy krok. Przytaknęłam upijając kolejne łyki uważając by się nie oparzyć. 

O czym my mamy niby rozmawiać?! 

Zagryzłam niezręcznie wargę próbując wymyślić jakiś doby temat na początek ale gdy tylko próbowałam coś powiedzieć coś mnie powstrzymywało. A gdy tylko na niego spojrzałam w żadnym stopniu mi nie pomagał. Ewidentnie czekał aż ja coś powiem. 

- Opowiedz mi coś o sobie - Wydusiłam z siebie lekko kaszląc. Jason zdążył już wypić dlatego nieco się oddalił wyszukując kosza. Dopiero gdy wrócił odpowiedział ściszonym tonem. 

- Nie mam w sumie nic do opowiedzenia - Mruknął. 

Strasznie tajemniczy. 

Nie wiedziałam czy może drążyć ten temat, nie miałam chyba odwagi by go przycisnąć. Odchrząknęłam dalej dotrzymując mu kroku. 

- A Ty? Opowiesz mi coś o sobie? - Prychnęłam w myślach. On nic mi nie powie a ja mam mu sie spowiadać? 

Niesprawiedliwie. 

- Co chcesz wiedzieć? Pytaj. - Dopiłam ostatki łyk rzucając kubek do najbliższego kosza. 

- Gdzie mieszkasz? - Spojrzałam na niego. 

Czy mogę mu zaufać? Czy może mam się go bać, udawać niedostępną..

- Niedaleko, dzielnica niezbyt przyjemna, zwyczajna, Shelby Ave - Wzruszyłam ramiona, choć w od razu przypomniałam sobie o Ianie, zupełnie nie wiedziałam co teraz robił i czy w ogóle był w domu. 

- Mieszkasz sama? 

Jakby czytał mi w myślach. 

- Nie, mieszkam z chłopakiem - Nie rozumiałam dlaczego mu to wszystko mówiłam jakbyśmy się znali od dawna, a przecież nic o nim nie wiem. 

- Masz chłopka. - Mruknął pod nosem. Usłyszałam chociaż udawałam że moje uszy tego nie wychwyciły.

- Od dawna pracujesz u Cece i Kelly? - Zmienił temat. Zaczynało mi być coraz zimniej a do tego czułam się strasznie nie komfortowo. 

- Trzy lata -  Ta rozmowa na prawdę była nudna, chciałam już być po prostu w domu. Wtedy nasza rozmowa zaczęła zchodzić na tematy o których chciałam zapomnieć...

*****

Kolejny rozdział, znowu coś sie dzieje. Ta cała historia dopiero się rozkręca ;)
Mam nadzieje że wam sie podoba i skomentujecie moja prace <3

środa, 17 września 2014

Rozdział 6

Justin's POV


- Pokojówka! - krzyknął nagle ktoś zza drzwi. Jęknąłem. Zwlokłem się z łóżka. Otworzyłem drzwi za którymi stała niska blondynka dużo starsza ode mnie.

-Czego? -Warknąłem nie będąc przyzwyczajonym do wstawiania o tak wczesnej porze.

-Przyniosłam świeże ręczniki i pościel dla pana - Jej głos był miły przez co poczułem lekkie wyrzuty sumienia. Spojrzałem na nią przepraszającym wzrokiem i odebrałem od niej tkaniny.

- Dziękuje - po chwili odeszła pukając do pozostałych drzwi na tym pietrze. Rzuciłem ręczniki i pościel a łóżku spoglądając na zegarek by sprawdzić która godzina. Dopiero za godzinę zaczynał się mój pierwszy dzień w pracy. Mimo to wszedłem do łazienki biorąc poranny prysznic, ubrałem się w luźne ciuchy. 

Wykonałem wszystkie poranne czynności co nie było czymś niezwykłym. Postanowiłem już wyjechać. W końcu jeszcze muszę się poznać z cala ekipa, wiedzieć co robić. Zamknąłem swój pokój a klucz schowałem do kieszeni. Droga samochodem do domu mody nie była daleka, szybko znalazłem wolne miejsce przy budynku bo chwili do niego wchodząc. Dokładnie tak jak wczoraj ruszyłem ta sama droga. Tym razem w studiu było znacznie więcej osób. Trzech chłopaków, i trzy dziewczyny.

- Oo, jesteś już, nie spodziewałyśmy się ze tak szybko przyjdziesz w moja stronę ruszyły dwie kobiety, jedna Cece, druga zaś Kelly. Uśmiechnąłem się w och stronę.

- Jak to się mówi, zawsze trzeba zrobić dobre pierwsze wrażenie - Zaśmiały się razem ze mną. Zacząłem witać się z pozostała dwójka osób. Ten chłopak..Caleb, widziałem go tu już wczoraj ale Taylor widziałem po raz pierwszy. W całym domu mody, jak już zdążyłem zauważyć, było o wiele więcej osób ale ta oni robili jak mniemam rzeczy najważniejsze. Dziewczyna była modelka, co mogłem stwierdzić od razu nawet nie znając tego faktu. Chłopak zaś był od strojów, tła, rekwizytów, co powiedział mi chwile potem.  Natomiast ja miałem być oświetleniowcem. Nakierowywać reflektory odpowiednio na modelkę żeby zdjęcie wyszło perfekcyjnie.

- jesteś stąd, czy przeprowadziłeś się tutaj? - Zapytała serdecznie Taylor wiążąc kucyka na swojej głowie. Od razu przeniosłem na nią wzrok, oblizałem usta.

- Umm, jestem z Caroliny Północnej..mieszkałem w sumie dość blisko Jacksonville - Odpowiedziałem widząc że wszyscy się tym zainteresowali.

-Ile masz lat? Oczywiście jeśli mogę wiedzieć - Zaśmiała się patrząc na mnie nieco uwodzicielskim wzrokiem.

- Mam 22 lata - Odwróciłem od niej wzrok czując się nieco niezręcznie.

- A dlaczego się tu przeprowadziłeś?.. - W tym momencie Kelly przerwała jej dzięki czemu nie musiałem odpowiadać. Na szczęście. Kobieta patrzyła w zegarek na swojej dłoni.

- Jeszcze fotografa nie ma, jak zawsze musi się spóźnić. Mam już jej powoli dość - Zmarszczyłem brwi. Myślałem że byliśmy tu  już wszyscy. nagle, jakby na zawołanie, wielki drzwi otworzyły się ze skrzypem. O wilku mowa.

- Jestem!  

-Przepraszam za.. - Dziewczyna przerwała w chwili gdy na mnie spojrzała.  nie mogłem uwierzyć własnym oczom. To była ona. Dokładnie tego się obawiałem. Znowu wpatrywaliśmy się w siebie jakby poza nami nie było nikogo w pomieszczeniu.   Stałem nieruchomo.

- No nareszcie. Ile można na Ciebie czekać Sky - Sky.. - Twoje spóźnienia staja się już na prawdę denerwujące. Dziewczyna spojrzała na Cece niemal od razu.

-Tak wiem, przepraszam - Niezręczny grymas pojawił się na jej twarzy. Niespodziewanie znowu na mnie zerknęła. Położyła duże pudło które miała w rekach obok.

-Dobrze że kupiłaś te klisze... - Przerwała spoglądając na nas.

-Sky, to jest Jason, będzie oświetleniowcem, sama skarżyłaś się na światło wiec on się tym zajmie. - na prawdę nadal nie mogłem uwierzyć to ze stoję przed nią, ze ona jest w pobliżu. Przecież jeszcze dwa dni temu nigdy bym nie pomyślał że coś takiego się wydarzy. Przecież to nierealne. Wyciągnąłem w jej stronę dłoń. Uśmiechnęła się lekko a na jej policzkach pojawiły się dołeczki. Zawsze mi się podobały.

- Jason

- Skylar - Nie wiedziałem że a tak bardzo się zmieniłem ze mnie nie poznała. To dziwne, chociaż musiałem przyznać ze nieco cieszyłem się z tego faktu. Chociaż przez chwile mogłem wszystko dyskretnie ponaprawiać bo jednak wiedziałem ze kłamstwo ma krótkie nogi.

- A wiec skoro się już wszyscy znamy, to do roboty - Cece klasnęła uradowana w dłonie oddalając się do pomieszczenia obok.

Przez te godziny jedyne co robiłem to uważnie obserwowałem każdy jej ruch. Nie zwracałem uwagi nawet na to ze nieraz mnie na tym przyłapała. Zastanawiałem się kiedy w końcu przyzwyczaję się do myśli ze ona jednak żyje. Pff, Pewnie nigdy. W sumie, zastanawiałem się długo nad tym czy chciałbym z nią stworzyć znowu jakikolwiek kontakt. Jeszcze wczoraj miałem nadzieje ze jej więcej nie spotkań, ale w nowym świetle jakie rzuciła na nas ta sytuacja myślę ze to szansa. Szansa by wszystko od nowa naprawić.

Ona tez się zmieniło, co prawda Noe tak bardzo ze mogłem jej nie rozpoznać. Wydoroślała, to zauważyłem za pierwszym razem. Praca zaczynała dobiegać końca, zbieraliśmy się wszyscy powoli do domu.

- Ej, Caleb! - Zawołałem go, gestem zachęcając by do mnie podszedł. Staliśmy za tłem, reszta była zajęta wrzucaniem zdjęć do firmowego komputera.

- Co jest? - Zainteresowany patrzył na mnie . W dłoni trzymał kubek z herbatą która jeszcze parowała.

- Przyjaźnisz się ze Skylar prawda? - Zapytałem od razu nie mając czasu. Dziewczyna nie mogła zobaczyć e rozmawiamy. Zmarszczył brwi.

- No tak - Mruknął - A co? - dodał po chwili upijając łyk z kubka. Oblizałem nerwowo wargi wyglądając czy aby na pewno nikt nie patrzy.

- Daj mi jej numer - Powiedziałem prosto z mostu patrząc na niego. Przełknął to co miał w buzi i odezwał się.

- A potrzebny jest on ci doo..?

- Nie istotne, po prostu mi go podaj, proszę - Miałem skrytą nadzieje że ulegnie. Po chwili namysłu, wypuścił ze świstem powietrze.

- Okej, ale jak coś kombinujesz przeciwko niej to się policzymy - Uśmiechnął się w dziwny sposób ale zignorowałem to. Wyciągnąłem swój telefon i zapisałem po kole wszystkie cyfry jaki po kolei mi podawał.

- Dzięki - Poklepałem go po ramieniu.

 Pokręciłem się jeszcze trochę przez chwile po studiu, pożegnałem się z Cece i Kelly i wyszedłem z budynku. Nie chciało i się wracać do hotelu, nie miałem tam nic do roboty. Nie wiedziałem zbytnio też co mógłbym robić na mieście. Przysiadłem sobie na schodach obserwując wszystkich przechodniów. Temperatura znacznie różniła się od tej wczorajszej. Dzisiaj było zimniej. Przeczesałem ręką włosy.

- Hej, umm Jason? -  poczułem dłoń na swoim ramieniu. Zdezorientowany obróciłem głowę i zauważyłem Skylar. Uśmiechnęła się do mnie.

- Tak? - Zmarszczyłem brwi. Zanim odpowiedziała, usiadła obok mnie na schodach. Po chwili namysłu odpowiedziała.

-Chciałabym żebyś mi wytłumaczył co się stało wczoraj w kawiarni, nie bardzo rozumiem co to była za sytuacja - Spojrzała mi w oczy. Zawsze podobały mi się jej oczy, miały coś w sobie na prawdę magicznego. Przygryzłem wargę. Musiałem szybko wymyślić jakieś kłamstwo.

-Ahh, to nic, przepraszam Cie, ale po prostu pomyliłem Cie z kimś, to wszystko - W duchu przeklinałem się za tak durną wymówkę. Jednak dziewczyna po chwili przytaknęła.

-Dlaczego tak tu siedzisz? Sam? Idź do domu - Zagadała.

- Hmm - podrapałem się niezręcznie po karku. W sumie sam nie wiedziałem dokładnie dlaczego tu siedziałem. W jednej chwili do głowy przyszedł mi jeden pomysł. - W sumie to czekałem tu właśnie na ciebie - Mruknąłem cicho. Skoro już byliśmy tu, we dwoje, razem i zanosiło się na to że mieliśmy się widywać codziennie, musiałem zacząć działać. Zmarszczyła zabawnie brwi.

-  Na mnie, dlaczego? - Spytała, jej wzrok wypalał dziurę w mojej twarzy.

- Chciałem przejść się z kimś na spacer - Przerwałem oblizując wargi -  A że nie znam tu nikogo, to pomyślałem że Ty zgodzisz się mnie oprowadzić - Brzmiało to dziwnie. Nie wiedziałem czy się zgodzi.

- Och - westchnęła na chwile odwracając wzrok - Jasne, pewnie - Dodała po chwili cicho chichocząc.  Uśmiechnąłem się do niej szczerze.  Chciałem ją poznać na nowo. To było pewne.

-W takim razie widzimy się tutaj o 18, pasuje? - zaproponowałem wstając z zimnego marmuru otrzepując spodnie. Po chwili zrobiła to samo, a na moje pytanie odpowiedziała tylko skinięciem.

- To do zobaczenia - Odwróciłem się przechodząc przez tłum ludzi kierując się w stronę mojego auta.
Nie miałem pojęcia co z tego wyniknie i czy powinienem się w to znowu pakować, ale gdy ją zobaczyłem...wiedziałem że chce ją mieć.

******

No no zaczyna się powolutku ;)
 Mam nadzieje że rozdział wam się spodobał i wyrazicie swoje opinie w komentarzu <3




środa, 3 września 2014

Rozdział 5

Sky's POV

Delikatny dotyk na moim policzku sprawił że niemal od razu otworzyłam oczy. Zobaczyłam tak bardzo znane, niesamowite, niebieskie oczy. Uśmiechnęłam się co po chwili odwzajemnił.

-dzień dobry - Przytuliłam się do niego mocniej ziewając.

- Jesteś spóźniona - Mruknął w moje włosy niemal nie słyszalnie. Jęknęłam.

- Nie mogłeś mnie obudzić? - Chociaż bardzo nie chciałam to musiałam się zwlec z ciepłego łóżka.

- Przecież wiesz że nie lubię gdy musisz mnie zostawiać z samego rana - Ciągle mnie obserwował. Wywróciłam oczami przelotnie całując go w usta. Biorąc swoje ciuchy weszłam do łazienki. nie miałam czasu nawet na najkrótszy prysznic dlatego szybko pomalowałam się, umyłam zęby i uczesałam włosy. Wyszłam z łazienki zwracając się do Iana.

- Wezmę Twoje auto - Przytaknął podając mi kluczyki z przyczepionym breloczkiem ode mnie. Uśmiech pojawił się na moim ustach. Pożegnałam się z nim schodząc na dół. Założyłam buty. Pod ramie wzięłam pudło z kliszami a jabłko w dłoń. Wyszłam z domu po chwili pakując się do auta. Od razu ruszyłam, do pracy. Wiedziałam że Cece i Kelly będę znowu złe, w końcu nie pierwszy raz mi się to zdarzyło. Raz nawet nie pojawiłam sie w pracy bo ktoś (czyt. Ian) nie chciał mnie wypuścić nawet z łóżka. Uśmiechnęłam się lekko.

Już po chwili byłam na miejscu. Wysiadłam biorąc pudło  wyrzucając ogryzek ze zjedzonego jabłka do kosza obok schodków. Weszłam do środka budynku od razu kierując się w stronę studia fotograficznego.

- Jestem! - Krzyknęłam - Przepraszam za.. - W pokoju było nas więcej niż dotychczas. Przyjrzałam się znajomej buzi. Zrobiłam parę kroków w przód.

- No nareszcie. Ile można na Ciebie czekać Sky. Twoje spóźnienia staja się już na prawdę denerwujące - Natychmiast spojrzałam na Cece.

- Tak wiem, przepraszam bardzo - Grymas pojawił się na mojej twarzy, lecz znowu spojrzałam na chłopaka. Tego samego którego spotkałam w kawiarni. Znowu wlepiał we mnie wzrok tym razem bardziej zszokowany i speszony. Odstawiłam pudło na bok.

- Dobrze że kupiłaś te klisze.. - Zatrzymała się pewnie zauważając że chłopak i ja intensywnie wymieniamy się spojrzeniami.

-Sky, to jest Jason, będzie oświetleniowcem, sama skarżyłaś się na światło więc on się tym zajmie - Wyciągnął w moją stronę dłoń choć wyraz jego twarzy się zmieni zmienił. Uścisnęłam jego rękę lekko się uśmiechając.

- Jason

- Skylar

- A więc sokor się już wszyscy znamy, to do roboty - Cece klasnęła w ręce.

Nie wchodziliśmy sobie w drogę, on robił swoje, ja swoje. To by było normalne gdyby nie to że cały czas na mnie patrzył. Czułam się strasznie niekomfortowo, ale nie miałam odwagi powiedzieć mu by się odczepił, z drugiej strony tylko o tym marzyłam. Nie zrobił na mnie dobrego pierwszego wrażenia, a jednak coś w nim było, tylko co, tego dokładnie nie wiedziałam. Gdy wreszcie zbliżaliśmy się do końca pracy a wszystkie zdjęcia zostały wrzucone na dysk, mogliśmy zacząć się zbierać.

- Niezły ten nowy chłopak, jak mu tam...McCann, Jason McCann - Podszedł do mnie Caleb z kubkiem herbaty w ręku. Tak, Caleb jest gejem, nie przeszkadza mi to, w sumie nikomu to nie przeszkadza. Zainteresowałam się tym co mówił gdy wspomniał o tym chłopaku.

- Wiesz coś o nim?-, podążyłam za nim wzrokiem. Tym razem chłopak na mnie nie patrzył, majstrował coś jeszcze przy światłach.

- Przyjechał z Caroliny Północnej, stamtąd gdzie Ty kiedyś mieszkałaś - Mówił, a ja słuchałam uważnie bo może to dziwne, ale na prawd mnie to interesowało. Chociaż muszę przyznać że jego głos był trochę dziwny. jak by się czymś przejmował.

- Z Jacksonville? - Zmarszczyłam brwi.

- Gdzieś blisko tego miasta - Wytłumaczył szybko. Westchnęłam, odwracając wzrok. Widocznie trochę się spóźniłam skoro zdążyli go tak poznać.

- Na mnie już pora, pewnie Ian potrzebuje samochodu, widzimy się jutro - Pocałowałam go w policzek. Przewiesiłam sobie torbę przez ramie i wyszłam z domu mody. Co dziwne, zauważyłam że Jason siedział na schodkach przed budynkiem. Podeszłam powoli do niego bacznie obserwując. Nie wiedziałam czy powinnam się do niego odezwać, a jednak zaryzykowałam.

- Hej, umm Jason? - Dotknęłam jego ramienia przez co automatycznie odwrócił głowę w moją stronę. Był ewidentnie zaskoczony.

- Tak? - Zdezorientowanie było wymalowane na jego twarzy. Przysiadłam się do niego, choć marmurowe schody były dosyć zimne.

- Chciałabym żebyś mi wytłumaczył co się stało wczoraj w kawiarni, nie bardzo rozumiem co to była za sytuacja - Spojrzałam mu w oczy chociaż wcześniej nie miałam odwagi. Tym razem były trochę ciemniejsze niż wcześniej. Tylko u jednej osoby widziałam takie oczy..

- Ahh, to nic, przepraszam Cie, ale po prostu pomyliłem Cie z kimś, to wszystko - Uśmiechnął się nie zręcznie. Jakoś tego nie kupiła, ale udawałam że rozumiem. Pokiwałam głową.

- Dlaczego tak tu siedzisz? Sam? Idź do domu - Uśmiechnęłam się. Czułam wibracje telefonu w torebce jednak zignorowałam go.

- Hmm - Podrapał się po karku - W sumie to czekałem tu właśnie na ciebie - Mruknął. Od razu zmarszczyłam brwi i poczułam jak moje policzki się zaróżowiły.

- Na mnie, dlaczego? - Zapytałam dalej wlepiając wzrok w jego twarz. Przygryzł wnętrze policzka.

- Chciałem przejść się z kimś na spacer - Oblizał wargi. Seksowne. Potrząsnęłam głową. Co Ty wygadujesz? - A że nie znam tu nikogo, to pomyślałem że Ty zgodzisz się mnie oprowadzić - Nie miałam na to czasu, ale sama nie wiem czemu, nie mogłam mu odmówić.

- Och - Zagryzłam wargę. - Jasne, pewnie - Zaśmiałam się lekko. Chciałam go poznać. Uśmiech od razu pojawił się na jego twarzy. Ciepły, szczery uśmiech. Pierwszy jaki widziałam na jego ustach.

- W takim razie widzimy się tutaj o 18, pasuje? - Wstał ze swojego miejsca. Zrobiłam to samo. Przytaknęłam niezręcznie bawiąc się swoimi palcami. Nie wiedziałam jak mam się przy nim zachowywać.

- To do zobaczenia - Z tym samym uśmiechem na ustach oddalił się znikając w tłumie ludzi. Stałam tam jeszcze przez chwile zupełnie zdezorientowana. Znaliśmy się niecały dzień, już na samym początku uznałam go za dziwnego. Miałam mieszane uczucia co do tego spotkanie. Ale to przecież zwykły spacer. Nic ci się nie stanie. Wtedy poczułam kolejne wibracje telefonu w torebce. Wyciągnęłam go i szybko odebrałam rozmowę.

- Tak tak, już idę - zaśmiałam się lekko.

- Och, ja tylko sprawdzałem czy ten Caleb dał mi twój dobry numer.

****
Pisze mi się to opowiadanie bardzo dobrze, na każdy rozdział mam wenę i chęć do pisania. Wciąż nowe pomysły w głowie, dlatego mam nadzieje że wam się podobają i wyrazicie swoje opinie w komentarzach.