czwartek, 9 października 2014

Rozdział 8

Justin's POV

- Ty idioto - Moje myśli wydostały się z moich ust nieproszone. Nie mogłem uwierzyć w swoją głupotę. Przyjechałem tu by uwolnić się od tego całego zamieszania, od niej. Nie rozumiałem siebie, czułem jakby w środku mnie były dwie osoby które wiecznie się kłócą o sposób w jaki żyje.

Chcesz mieć.

Chce, przyznaje ale nie mogę jej mieć!

Chodziłem w te i z powrotem po całym pokoju hotelowym. Bylem tu dopiero dzień a już to pomieszczenie ani trochę nie przypominało go na początku. 

Dobra, uspokój się, przecież nie możesz jej tak teraz wystawić. 

Nie chciałem już myśleć o tym spotkaniu, o niej, po prostu o niczym. Wziąłem szybki prysznic przebrałem się. Wahając się jeszcze przez chwile w końcu wyszedłem z hotelu zamykając pokój na klucz. Jak zwykle na recepcji nikogo nie było. Cały budynek był opustoszały. Zastanawiałem się czy może tylko ja tam wynajmuje pokój.

Wsiadłem do auta i po chwili ruszyłem w drogę.

Co ma być to będzie. Pierwszy i ostatni raz się z nią spotkam.

Sam nadal nie wiem dlaczego w ogóle zaproponowałem to spotkanie.

Twoja ciekawość dupku. 

- Dokładnie - Mruknąłem do siebie odpowiadając na swoje myśli. Miałem jeszcze trochę czasu. Zatrzymałem się na wolnym miejscu parkingowym przed kawiarnią w której pierwszy raz ją zobaczyłem. Nie spodziewałem sie że będzie w niej aż tyle osób. To było aż nienormalne że kolejka wychodziła poza drzwi lokalu. W sumie to było mi na rękę. Miałem jeszcze chwile by w ostatniej chwili zrezygnować.

Czego ja się tak boje? 

Denerwowała mnie myśl że nie mogę być po prostu sobą, że nie mogę być Justinem, że musiałem uciekać z miasta do którego się na prawdę przywiązałem.

Ale to tylko i wyłącznie Twoja wina.

Głos w mojej głowie nie chce się zamknąć i tym samym jeszcze bardziej mnie denerwuje.

Kiedy tak biłem się z myślami i gdy już byłem gotowy by wrócić do hotelu i więcej z niego nie wychodzić kolejka zmniejszyła się tak bardzo że to właśnie ja miałem w tamtej chwili zamawiać. Poprosiłem o dwie zwykłe kawy, moją bez cukru, jej z mlekiem. Musiałem się nieźle naszukać w pamięci by wiedzieć że taką zawsze piła.

Niedługo potem dostałem dwa kubki. Gotowy do wyjścia ruszyłem stawić czoła spotkaniu z przeszłością. Ponownie wsiadłem do auta, kubki postawiłem w specjalnych dziurach na desce rozdzielczej. Byłem spóźniony.

Świetnie się prezentujesz Bieber. 

Prychnąłem w myślach dociskając pedał gazu. Niemal od razu ją zauważyłem. Długie proste włosy ruszające się pod powiewem zimnego wiatru. Wziąłem ostatni głęboki oddech by zacząć trzeźwo myśleć. Wyszedłem z auta.

Jeszcze możesz się wycofać. 

- Nie, już za późno - Mówię bezgłośnie i w tej chwili staje tuż za nią. 

- Hej - Przybliżyłem się by móc ją przytulic. Ciężko było mi ją objąć gdy w moich dłoniach znajdowały się kubki z kawą. Zaśmiałem się. Przymrużyłem oczy nie tylko dlatego że poczułem te perfumy co przed laty ale dlatego że nagle spięła się.

Jest źle.

- Co się stało? - Zapytałem szybko. Jej oczy w jednej chwili zmroziły mnie śmiertelnie poważnym wzrokiem. Przypatrywała się tak przez dłuższą chwile. Zacząłem się niepokoić. Jednak po chwili zaśmiała się melodyjnie.

Uff.

- Zamyśliłam się  - Nie wiedziałem o co jej chodzi. Odebrała ode mnie jedną kawę. Wytłumaczyłem swoje spóźnienie, jednak mało ją to obchodziło. Upijała łyki swojej kawy wyglądając na kompletnie znudzoną. Prowadziliśmy przez chwile krótką konwersacje, ja pytałem ją o różne rzeczy z których na prawdę dużo się dowiedziałem. Ona też próbowała mnie o coś pytać, ale bałem się że dowie się prawdy.

- Dlaczego tu przyjechałaś? - W końcu rozmowa zaczęła schodzić na tematy na które wręcz potrzebowałem odpowiedzi. Pierwszy raz od jakiegoś czasu spojrzała prosto w moje oczy. 

- Dlaczego o to pytasz? 

- Ciekawi mnie to - Wzruszyłem ramionami choć w głębi duszy tak bardzo chciałem by mi szybko odpowiedziała. 

- Sprawy prywatne - Uśmiechnęła się, zwalniając trochę tępa. 

- Już zmęczona? 

- Nie ma się tej kondycji - Stanęła w miejscu kładąc ręce na biodrach. 

- Skoro tak to nie pozostaje nam nic innego jak odpocząć sobie tutaj - Kiwnąłem głową w stronę jednej z restauracji które w tej chwili mijaliśmy. Zmarszczyła brwi. Wahała się, poznałem to po przerwie w której  nic nie mówiła. 

- To nie była propozycja, to był rozkaz - Przygryzła wargę.

Serio? Nadal to robisz? 

Bez słowa ruszyła za mną do małej restauracji. Gdy tylko przekroczyliśmy próg budynku od razu uderzyło w nas przyjemne ciepło. Zajęliśmy stolik w samym rogu rogu sali. Nie odezwała się nadal do mnie ani jednym słowem. Widziałem po wyrazie jej twarzy że była nieco zakłopotana.

- Zawsze jesteś taka spięta? - Zapytałem gdy usiadłem naprzeciwko niej. Wlepiając wzrok w jej śliczne niebieskie oczy. Zamrugała parę razy biorąc głęboki oddech.

- Dzisiaj jestem jakaś dziwna..przepraszam - Mruknęła. Jedna z kelnerek krążących cały czas wokół reszty stolików podeszła do nas. Zamówiliśmy dwie herbaty. Oczywiście Skylar wymigiwała się od przedłużania tego spotkania, mówiła że ma ważne rzeczy do zrobienia, że nie ma czasu.

Pewnie chciałaby być już ze swoim chłopakiem..

Nawet jeśli, to nie moja sprawa.

Mimo wszystko namówiłem ją by została jeszcze na chwile. Nasza nowa znajomość nie zapowiadała się dobrze, było czuć że od samego początku za mną nie przepadała.

A to dziwne..jakoś przedtem świata poza mną nie widziała. 

Potrząsnąłem głową by w końcu pozbyć się tych irytujących głosów z mojej głowy.

- Może zróbmy tak, ja ci powiem coś o sobie, w zamian za to Ty mi powiesz dlaczego tu przyjechałaś. Zgoda?

- Dlaczego Ci tak bardzo na tym zależy? - Nieco się oburzyła ale zignorowałem to.

- Mówiłem już, ciekawski jestem, taka natura - Kąciki moich ust powędrowały ku górze. Ona też, mimo wszystko uśmiechnęła się.

- W takim razie Ty mi najpierw zdradź dlaczego akurat tu przyjechałeś, dlaczego to miasto? - Uniosła brwi.

A więc pora na jakieś dobre kłamstwo. 

- Lubie podróżować, przed tym miejscem zamieszkiwałem ich sporo. Zatrzymałem się tu bo.. - Oblizałem suche wargi - Ludzie są niezwykli. - Nie miałem pojęcia czy to może wyobraźnia płata mi figle ale zauważyłem na jej policzkach niemal niewidoczne rumieńce.

Uważaj bracie bo za chwile i Ty staniesz się burakiem. 

Dotknąłem policzka chcąc sprawdzić czy rzeczywiście poczuje ciepło.

Jeszcze nie. 

- Teraz Ty - Ta sama kelnerka na małej tacy przyniosła dwa kubki wypełnione gorącą herbatą. Westchnęła piorunując mnie wzrokiem, ale mimo to zaczęła wreszcie mówić.

- Problemy w sprawach miłosnych - Zaśmiała się cicho - To głupie - Niezręcznie podrapała się po głowie. Słuchałem, choć dobrze wiedziałem co chce powiedzieć. Nie wiedziałem tylko czy na prawdę chce to usłyszeć.

- Uciekłam od chłopaka, ale nie myśl sobie że zrobiłam to tak po prostu...nie dało się z nim żyć. Mimo że go strasznie kochałam to mnie to przerosło, codziennie byłam przerażona - Uśmiechała się, ale ten uśmiech ewidentnie był smutny i jednocześnie strasznie wymuszony. Znieruchomiałem.

- Do tej pory nie wiem jak udało mi się uzbierać tyle siły by uciec. Nienawidzę go, nienawidzę go dlatego że przez niego opuściłam wszystko co kochałam, rodzinę, przyjaciół. Nie poszłam nawet na studia... Nienawidzę go za to że zmusił mnie bym z niego zrezygnowała. - Pierwsza łza spłynęła po jej policzku. Usprawiedliwiła ją jedynie śmiechem.

- Przepraszam, gadam teraz głupoty - Zatkało mnie. Pierwszy raz nie wiedziałem kompletnie co powiedzieć.

- Ale to Twoja wina. - Zaśmiała się ponownie. Wtedy się ocknąłem.

- Idziemy? - Wstałem ze swojego miejsca jak poparzony. Chciałem po prostu pozostać sam ze sobą.

Cała ta sytuacja na prawdę wymknęła się spod kontroli. Nie tak wyobrażałem sobie jej słowa. Jedno zdanie krążyłp wciąż i wciąż w mojej głowie.

'Nienawidzę go za to że zmusił mnie bym z niego zrezygnowała'

Dopiero butelka whiskey wreszcie pozbyła się ich, choć nie na długo..


************************

Hej <3
Dzieje się dzieje ;) 
Mam nadzieje że rozdział wam się spodobał i wyrazicie swoje opinie w komentarzu :*