Sky's POV
- Spotkanie? Z kim? - Od razu gdy usiadłam obok niego na kanapie zaczęło się codzienne przesłuchanie. Był strasznie nadopiekuńczy. Jak ojciec. Czasem aż za bardzo.
- Z koleżankami, nie znasz - wlepiałam wzrok w telewizor starając się z całych sił żeby nic po mnie nie poznał. Lecz jak zwykle się nie udało.
- Spójrz mi w oczy - Nastała cisza. Na jego prośbę czy może raczej polecenie pokręciłam tylko przecząco głowa. Niemal od razu po tym geście chwycił delikatnie mój podbródek mimo mojej woli sprawiając że spojrzałam prosto w jego błękitne oczy.
- Powiedz mi prawdę.
- Ale..
- Nie Sky. Ja wiem kiedy kłamiesz lub nie do końca mówisz cala prawdę. - Uśmiechnął się lekko. Ja natomiast byłam spięta. Nie wiedziałam czy powinnam się przyznać.
- Wiec? - Zachęcał mnie gdy zauważył ze nie mam nic do powiedzenia. Wywróciłam oczami nieco się od niego oddalając.
- Wiesz.. to nic wielkiego - nerwowo zachichotałam kładąc dłonie na swoich udach. - w mojej pracy pojawił się nowy pracownik. - spojrzałam przez chwile na jego twarz by wyczytać jakiekolwiek emocje.
- Poprosił mnie - Przełknęłam ślinę. Ian chwycił mnie za dłoń zachęcając mnie bym kontynuowała. - Żebym oprowadziła go po mieście - Dokończyłam.
- Przecież Ty go w ogóle nie znasz - Niemal od razu odezwał się mocniej ściskając moja dłoń. Druga wolna ręką przeczesałam swoje włosy.
- Tak wiem, ale on wydawał się na prawdę miły..
- Sky..
- Nie Ian, przestań myśleć że wszyscy w tym mieście są źli i chcą mi coś zrobić. To na prawdę staje się już męczące - Westchnęłam wstając z miejsca.
- Ja się po prostu martwię - ponownie pociągnął mnie w dól dalej trzymając moja rękę.
- Jestem dorosła, umiem zadbać o siebie. - Uniosłam się a ton mojego głosu był o wiele bardziej oschły niż zamierzałam.
- Nie chce żebyś szła - Szepnął, a na moim ciele zagościły dreszcze.
- Pójdę tylko na chwilę, pogadam z nim i wrócę do domu. - Spuściłam wzrok. Zamilkł na chwile. Słyszałam jego ciężki oddech.
- Nie pójdziesz. Nie wiem do czego może być zdolny ten facet.
- Wiesz co, nie chce mi się tego słuchać., wychodzę. - wyrwałam swoja dłoń i ponownie wstałam z miejsca. Przeszłam przez salon kierując się do hallu.
- Nie - poczułam dłoń na moim ramieniu. Zrzuciłam ja ubierając buty i zakładając kurtkę. Nie patrzyłam mu w oczy, bałam się że jeżeli to zrobię to jak zwykle mu ulegnie. Nie mogłam znowu pozwolić na to by ktoś mną zawładnął.
- Słyszysz co do Ciebie mowie? - Znowu chwycił moja dłoń próbując mnie zatrzymać. Wtedy po prostu musiałam, musiałam spojrzeć mu w oczy.
- Tak, słyszę - Przygryzłam wargę. - I nie mogę uwierzyć że zachowujesz się jak Justin - To było ostatnie co tego wieczoru do niego powiedziałam. Trzaskając drzwiami wyszłam z domu. Włożyłam jedną dłoń do kieszeni próbując się doszukać kluczyków do samochodu które tam zostawiłam. Gdy poczułam zimny metal wyciągnęłam je i szybko wsiadłam do auta w obawie że Ian będzie chciał iść za mną. A jednak tego nie zrobił. Nie wiedzieć czemu byłam wściekła, a łzy które pojawiły się na moich policzkach nie były wywołane smutkiem. One symbolizowały totalna bezradność.
To pierwszy i ostatni raz, zobaczysz.
Nawet nie wiem jakim cudem udawało mi się prowadzić auto. Moje myśli zupełnie nie zajmowały się tym. One krążyły wokół doskonałości Iana która roztrzaskała się na milion kawałków przed chwila w naszym domu. Nie miałam celu podróży, na spotkanie z Jasonem było o wiele za wcześnie. Zatrzymałam się jednak przed miejscem mojej pracy. Zgasiłam silnik, wyjęłam kluczyki i oparłam głowę o zagłówek. Przymknęłam oczy. Zima powoli zaczynała dawać się we znaki. Wzdrygnęłam się zimnem i ponownie włożyłam kluczyki do stacyjki by włączyć ogrzewanie. Odruchowo sprawdziłam w telefonie godzinę. Zauważyłam że Ian nawet nie próbował do mnie dzwonić. Prychnęłam rzucając komórkę na siedzenie obok. Pogrążyłam się w swoich myślach i nim się obejrzałam było już po wyznaczonej godzinie naszego spotkania. Wyglądałam przez szybę ale nigdzie go nie widziałam.
Niech jeszcze ten mnie oleje to będę naprawdę szczęśliwa.
Słowa w mojej głowie ociekały sarkazmem. Wzięłam kluczyki, torebkę i powoli wyszłam z auta. Zamknęłam go. Ludzi było znacznie mniej niż zwykle o tej porze. Pewnie przez temperaturę.
Inni sobie siedzą w ciepłych domach a ja się szlajam za jakimś chłopakiem.
Gdy palce u moich stóp zaczęły odmarzać zaczęłam wymyślać na Jasona wszystkie wyzwiska jakie znałam. Dlatego tak strasznie zrobiło mi się głupio gdy stanął przede mną z dwoma kupkami gorącej kawy.Mimo wszystko uśmiechnęłam się.
- Hej - Podszedł do mnie bliżej i nie przejmujac sie ze miał w rekach kubki nieudolnie próbował mnie przytulic. Śmiech wydobył się z jego ust. A ja zesztywniałam.
- Co się stało? - Zapytał zauważając mój dyskomfort. Spojrzałam na niego. Przypatrzyłam się chwile na niego na prawdę poważnym wzrokiem.
Ten śmiech, ja go już znam.
Zaśmiałam się jednak. To niedorzeczne. Uzna mnie w końcu za wariatkę.
- Zamyśliłam się - wytłumaczyłam odbierając od niego jedną kawę. Od razu upiłam jeden łyk, a gorąca ciecz przyjemnie rozlała się po moim brzuchu.
- Dziękuje - Kiwnęłam w kierunku swojego białego kubeczka.
- Nie ma za co, powinienem Cie w sumie przeprosić bo to właśnie przez te kawy spóźniłem się. - Zarumieniłam się.
- W porządku - Przez chwile nastała niezręczna cisza, a my staliśmy, blisko siebie, po środku małego tłumu ludzi.
- Idziemy? - Odezwał się w końcu stawiając pierwszy krok. Przytaknęłam upijając kolejne łyki uważając by się nie oparzyć.
O czym my mamy niby rozmawiać?!
Zagryzłam niezręcznie wargę próbując wymyślić jakiś doby temat na początek ale gdy tylko próbowałam coś powiedzieć coś mnie powstrzymywało. A gdy tylko na niego spojrzałam w żadnym stopniu mi nie pomagał. Ewidentnie czekał aż ja coś powiem.
- Opowiedz mi coś o sobie - Wydusiłam z siebie lekko kaszląc. Jason zdążył już wypić dlatego nieco się oddalił wyszukując kosza. Dopiero gdy wrócił odpowiedział ściszonym tonem.
- Nie mam w sumie nic do opowiedzenia - Mruknął.
Strasznie tajemniczy.
Nie wiedziałam czy może drążyć ten temat, nie miałam chyba odwagi by go przycisnąć. Odchrząknęłam dalej dotrzymując mu kroku.
- A Ty? Opowiesz mi coś o sobie? - Prychnęłam w myślach. On nic mi nie powie a ja mam mu sie spowiadać?
Niesprawiedliwie.
- Co chcesz wiedzieć? Pytaj. - Dopiłam ostatki łyk rzucając kubek do najbliższego kosza.
- Gdzie mieszkasz? - Spojrzałam na niego.
Czy mogę mu zaufać? Czy może mam się go bać, udawać niedostępną..
- Niedaleko, dzielnica niezbyt przyjemna, zwyczajna, Shelby Ave - Wzruszyłam ramiona, choć w od razu przypomniałam sobie o Ianie, zupełnie nie wiedziałam co teraz robił i czy w ogóle był w domu.
- Mieszkasz sama?
Jakby czytał mi w myślach.
- Nie, mieszkam z chłopakiem - Nie rozumiałam dlaczego mu to wszystko mówiłam jakbyśmy się znali od dawna, a przecież nic o nim nie wiem.
- Masz chłopka. - Mruknął pod nosem. Usłyszałam chociaż udawałam że moje uszy tego nie wychwyciły.
- Od dawna pracujesz u Cece i Kelly? - Zmienił temat. Zaczynało mi być coraz zimniej a do tego czułam się strasznie nie komfortowo.
- Trzy lata - Ta rozmowa na prawdę była nudna, chciałam już być po prostu w domu. Wtedy nasza rozmowa zaczęła zchodzić na tematy o których chciałam zapomnieć...
*****
Kolejny rozdział, znowu coś sie dzieje. Ta cała historia dopiero się rozkręca ;)
Mam nadzieje że wam sie podoba i skomentujecie moja prace <3